Hermiona miała
dzisiaj wyjątkowo zły humor który dodawał jej tylko urody . Tak pani Weasley
była piękną kobietą i każdy kto ją zobaczył musiał jej to przyznać błyszczące,
długie brązowe włosy które spływały kaskadami na jej szczupłe ramiona. Wąska
talia lekko opalona skóra klasyczne rysy twarzy i ogromne brązowe oczy które
patrzyły na świat inteligentnie i śmiało z lekką nutką cynizmu. To wszystko w
całości dawało tak oszałamiający efekt, że jeśli ktoś raz na nią spojrzał długo
nie mógł odwrócić wzroku. Pani Weasley o wszystkim wiedziała i wykorzystywała
to w swojej karierze profesjonalnej modelki. Dzisiaj miała bardzo ważny pokaz
więc postarała się wyglądać oszałamiająco. Dopasowana garsonka w lekko różowym
odcieniu oraz klasyczne szpilki wytrzymały by krytykę najwybredniejszych
projektantów i fotografów z którymi miała pracować, lecz wiedziała, że ten z
którym będzie miała do czynienia jest 2 razy gorszy. Ale miała świadomość że
przerasta wyglądem każdą kobietę na tej ulicy i nie chciała się tym afiszować co
to to nie! Ale miło było chodzić z tą myślą. Zadowolona kobieta teleportowała
się prosto pod drzwi swojego miejsca pracy. Przeszła przez wiele korytarzy do
swojej zaufanej projektantki Lucy, a ta dała jej do przebrania zwiewną białą
sukienkę przed kolano do tego czarne okulary przeciwsłoneczne robione na styl z
lat 60 oraz do wykończenia sandały na wysokim koturnie robione z białych
rzemyków. Wszystko wyglądało jakby było szyte na byłej gryfonce. Brązowooka z
radosną myślą zmiecenia partnerki ze sceny a okazało się że to Parkinson
(Hermiona nie wiedziała jak się jej udało dostać na wyższy poziom modelingu z
jej mopsowatą twarzą) ucałowała Lucy w policzek i pobiegła na wybieg…
. . .
Draco Malfoy w
ostatniej chwili teleportował się prosto na zaplecze dla pracowników ponieważ
był pewny, że na tym pokazie będzie tylko on. Z charakterystycznym sobie
ironicznym pół uśmieszkiem przemierzał opustoszałe korytarze i z zadowoleniem
przyjmował pożądliwe spojrzenia nielicznych kobiet.
-wreszcie
Mruknął sam do siebie
kiedy napotkał wzrokiem duże dębowe drzwi jednym płynnym ruchem otworzył je i
już po chwili siedział w swoim ulubionym fotelu, znajdującym się naprzeciwko
wybiegu chwilę potem zza kurtyny wyszła czarnowłosa dziewczyna o twarzy mopsa
(wszyscy jej to przyznawali). Nie można było powiedzieć, że była brzydka. Co to
to nie. Draco stwierdził, że mógłby ją fotografować, ale szybko zmienił zdanie,
gdyż zobaczył drugą modelkę. Brązowe włosy spływały po ramionach, biała
sukienka kontrastowała z jej opalonym ciałem. Długie włosy nogi pięknie
wyeksponowane sprawiały wrażenie sięgających do nieba. Po chwili oby dwie
wyszły na środek wybiegu. Jak dwa przeciwieństwa! Biała sukienka Hermiony –
czarna Pansy. Delikatny makijaż szatynki – diaboliczny czarnowłosej brązowe
oczy tryskały iskierkami radości – czarne emanowały chłodem.
-Myślę, że to nie
jest trudny wybór… zaczął.
-Też tak myślę
Dracusiu – powiedziała przez co Hermiona parsknęła śmiechem.
-Pansy,
wyjdź-powiedział zimno.
-Że co?! Jak to-wolisz
tą Szlamę zamiast mnie?
-Zaczęła
piszczeć.-jeśli to przez „Dracusia” to przepraszam Dracusiu… ups… przepraszam!
-Parkinson,
wyjdź.-powtórzył-i to nie tylko przez to, że nazwałaś mnie per.
„Dracuś”-wymówił te słowa z obrzydzeniem, ale po prostu… jesteś brzydsza od
panny…?
-Ja?! Brzydsza od
tej… Gryfonki?! T-tej… szlamy?!
Dopiero teraz
spostrzegł kim jest ta druga piękna nieznajoma. Uśmiechnął się mściwie.
-No, no, no Granger…
znów na mojej łasce… Co jeśli odmówię? Jak zmienię zdanie?
-znów? Nie przypominam
sobie…, a co do kolejnego pytania.. zamyśliła się-poczekaj chwilę. Zaraz wrócę!
Odeszła ponętnie kręcąc biodrami, tak, że Draco nie mógł odwrócić wzroku. Po
chwili przyszła trzymając w dłoni segregator z ogromną ilością umów w środku.
-co to?-spytał z
oczami wielkości spodków.
-to umowy. Jeśli ktoś
chce lub chciał mnie fotografować to przysłał właśnie taką kartkę- tłumaczyła
jak dziecku- tak więc…
Jeśli wolisz
Parkinson nie ma sprawy, ale ostrzegam, że ja nie często sama przychodzę do
fotografa.
-czuję się
zachwycony..- mruknął pod nosem-dobra Granger. Nie powiem, ładne masz te
propozycje…Rafal Maleszcztk, Peter Andrew
Sante D’orazio ?!
–krzyknął, a oczy Pansy stały się wielkości spodków – czemu przyszłaś do mnie
?- ona przecież ZAPROPOPONOWAŁA…
-Słuchaj, podobno
jesteście takiej samej klasy, a o ile znam Sante prześle mi jeszcze ze dwie
umowy do końca miesiąca-wywróciła oczami.
-słucham?! A mnie nie
chciał!! A taką… taką szlam…
-nie
kończ.-powiedział zimno.- Ja nawet jako
były wróg … właściwie to może nie były… muszę stwierdzić, że Granger jest o
klasę nawet więcej ładniejsza od ciebie, Parkinson.
-ale…ale Dracu… Draco
!
-Parkinson…- prawie
wypluł to nazwisko.-ja jako fotograf muszę ocenić, która z modelek bardziej
nadaje się do sesji-Hermiona popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Nie sądziła,
że będzie próbował zrobić coś na jej… korzyść?- na początku sądziłem, że mogę
cię zaakceptować ale gdy wyszła Granger.. trudne do powiedzenia ale
prawdziwe…zmiotła cię z wybiegu –oby dwóm modelką oczy wyszły z orbit. On,
Draco Malfoy powiedział swego rodzaju komplement do SZLAMMY ?!
. . .
Hermiona szybko
teleportowała się do ogrodu w swoim domu, odruchowo spojrzała na garaż tuż
przed nią stał czarny luksusowy samochód Audi R8. Westchnęła i z pewną obawą
weszła do domu.
-Wróciłam!
-Yyy… cześć!
Przeszła przez
obszerny korytarz do jeszcze większej kuchni.
I zobaczyła…
-Co ty
robisz?!-spytała widząc zwęglone resztki czegoś co kiedyś było jajkiem.
-jajecznice?-powiedział
cicho pokazując jej patelnie która zaraz wylądowała w koszu, chociaż Hermiona
miała szczerą ochotę zdzielić mu po łbie i modlić się aby od tego jeszcze
bardziej nie zdurniał.
-co tam w pracy
kochanie?-zapytał widząc jej groźną minę.
-pytasz z ciekawości
czy chcesz uniknąć bury za to że prawie spaliłeś nam dom-zapytała spokojnym
głosem przybierając maskę opanowania, ale widząc jego niewyraźną minę
powiedziała
-dobra odpuszczę- a w
pracy wszystko dobrze, podpisałam nową umowę z fotografem.
-jak się nazywa?
-Draco Malfoy.
-co?!-ON??- nie
pozwalam nie możesz z nim współpracować nie, nie i jeszcze raz NIE!!!
-naprawdę nie
pozwalasz ? no to cię bardzo rozczaruję i masz cholernego pecha, bo mam za
wziąć udział w tej sesji i twoje dupne zdanie nie ma nic tu do powiedzenia.
-TAK?!
-TAK!
-jeszcze zobaczymy!
WYCHODZĘ!!!
. . .
Mała dziewczynka
usłyszała podniesione głosy swoich opiekunów a później trzask zamykanych drzwi.
Lekko przestraszona zeszła do kuchni po szerokich schodach i zobaczyła swoją
ukochaną ciocię z bardzo zmieszaną miną. Alice nieśmiało podeszła i przytuliła
opiekunkę. Hermiona wtedy zdała sobie sprawę z tego jak bardzo kocha tego
małego podlotka i jak bardzo jej serce potrzebuje odczuwać matczyną miłość
która do tej chwili była obcym uczuciem dla szatynki. Oddała uścisk i
pocałowała małą w czoło. Alice pomyślała, że teraz jest dobry moment na który
tak długo czekała zebrała się w sobie i wypowiedziała swoją prośbę
-Her-Hermiona czy…
czy mogła bym cię nazywać „mamą” ?-spytała tak cicho i nieśmiało, że była
gryfonka prawie nie dosłyszała lecz odpowiedziała
-T-tak… pewnie
kochanie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńfjghknfdlhjfgjhgl Super Prolog bardzo mi się podoba ;)
Usuń