piątek, 24 maja 2013

Rozdział I


Zapraszam do komentowania :D

Wysoki niezbyt przystojny rudy mężczyzna przemierzał właśnie wąskie uliczki Londydnu szukając swojego ulubionego baru „pod czarnym kłem”, dla mugoli była to okropna i stara rudera niebezpieczna dla swoich dzieci, lecz dla przechodzących koło czarodziei jest to najbardziej prestiżowy club w mieście. -Nareszcie…powiedział gdy zobaczył czarne gotyckie drzwi chwycił za klamkę-po czym przekroczył próg .
- witaj Ron- rzekła niska blondyna zza baru- nie zdziwił się, że zna ona jego imię ponieważ był tutaj dosyć częstym gościem.
-To co zwykle?
-Nie dzisiaj coś mocniejszego.-mimo, że nie był przystojny i miał żonę nie mógł odpędzić się od kobiet które nęcił zapach jego grubego portfela oraz widok drogich prezentów którymi obdarowywóje Hermione
Hmmm…. chyba obdarowywałem ale czemu nie zabawić się dzisiaj skoro ona woli jego to dlaczego ja mam być wierny?
I odnalazł wzrokiem wysoką brunetkę w (okropnej dop. aut.) żółtej sukience i niezbyt czystymi intencjami podszedł
do niej…
.   .   .
Musisz być silny ona ma męża.  Którego nie kocha… Stop! nie myśl otym to ta sama mała szlama której dokłuczałes w szkole. Ale trzeba było jej  przyznać, że wyładniała… O czym ja myślę,gdyby ojciec się dowiedział to co najmniej dostałbym mocnego crutiatusa. Lecz ojciec nie żyję i nie może się dowiedzieć o moim obiekcie uodobania a przecież nie trudno byłoby wyrwać ją z zazdrosnego o wszystko wiewióra...
-Nareszcie jest.-mrknął pod nosem kidy zobaczył ogromne czrne drzwi turz przed swoim nosem-chwycił za klamkę po czym przekroczył róg drzwi…kiedywszedł rawie wszyscy oprócz miziającej się w koncie pary odwrócili wzrok od swioch szklanek i partnerów oraz spoczeli jego na osobie panicza Malfoya. ten jednak nic sobie z tego nie robiąc omiotał  ich władczym spojrzeniem po czym przeszedł jak pan i władca a wszyscy ci którzy stali mu na drodze usówali się z niej czmychając na boki. Podszedł do baru i zamówił swojego ulubionego drinka  zaczął się bez większego zainteresowania przyglądać ludziom którzy wracali do swoich poprzednich zajęć. Właśnie był w trakcie oceniania jakiejś blondynki kiedy zaóważył, że tą miziającą się parą jest wiewiór i jakaś brunetka. Zamówił dużą szklankę wody i zaczął jak najciszej podchodzić do nic nie zdającej  sobie sprawy, że czeka ich bardzo szybka rozłąka. Jednym ruchem wylał całą zawartość na głowę rudego który w szoku przez przypadek rozbił szklankę z sokiem a ona rozlała się na sukienkę kobiety. Ta zażenowana tą stuacją dała na odchodnym mocnego liścia w policzek wiewiórowi. a Draco spojżawszy na niebo wydarł się na cały głos tak żeby wszyscy usłyszeli
-CZŁOWIEKU, TY MASZ ŻONĘ !
Ten zrobił robił głupią minę i zaczął się niepewnie tłumaczyć
-A-ale ja ja nie ch-chciałem…
-No tak niechcący przyssałeś się do kobiety i szeptałeś jej czułe słówka do ucha przez ponad godzinę !-ironizował na całego (a wiedział, że ma do tego talent)
-A teraz zadzwonisz do swojej kobiety, i ją grzecznie przeprosisz oraz będziesz błagał o wybaczenie!
-Dobrzę, proszę bardzo!-wyciągnął telefon wcisnął jeden przycisk odczekał kilka sygnałów a gdy usłuszał cichę
-Halo… Ron…?
-Ty dziwko bardzo cię przepraszam ty popierdolona suko ale chciałem do ciebie jak najlepiej naprawdę! A dzwonię z rozkazu twojego przyszłego kochanka ponieważ kazał mi ciebie przeprosić za to, że miałem zamiar pierzyć się na całego z twoją przyjaciółką yyy… jak ona tam miała o, tak Lucy!
Draco usłyszał już tylko cichy szept ze strony Hermiony bo wyrwał wierzlejowi telefon i rzucił się na niego z pięściami, bo  na wyciągnięcie różdzki było już za późno
-ooo… widzę ,że bronisz mojej małej żonci…-rzekł po którymś uderzeniu zadanym od Dracona
-tak,ponieważ w przeciwieństwie do ciebie ja szanuje kobiety-powiedział Malfoy, który jak na razie wychodził bez szwanku z tej potyczki.
-tak to kto ją musiał pocieszać kiedy to w szkole obrzucałeś ją szlamami, myślałeś, że spływało to wszystko po niej jak po wodzie? nie! to ja musiałem ją pocieszać kiedy nie chciała dalej żyć kiedy barykadowała się w łazience i po 12 godzin tam a zmianę czytała i płakała o kto TY?! nie JA!
-To w takim razie role się zmieniły ponieważ to ja teraz ją będę musiał pocieszać po twoim wyrażającym miłość telefonie!     Ron spojżał na niego dziwnie i poszedł do wyjścia.
On ma zamiar prowadzić… Zabije się…Ale cóż to jego życie i ja i tak bym jego już nie zatrzymał.
.   .   . 12 godzin później.   .   .
Nie mogliśmy nic zrobić pani mąż jechał za szybko i był pijany i na skrzyżowaniu kiedy nie miał pierwszeństwa wpadł na inny samochód tamten kierowca też zginął na miejscu…
-Ciała niestety nie udało się uratować-powiedział asystent mugolskiej policji
-Wynocha stąd!-mówiąc to wypchnęła ich za drzwi-Dlaczego on mi to zrobił!!!
A najbardziej mnie boli to, że ostatnie słowa, które od niego usłyszałam mówią, że jestem nic niewartą dziwką…
-Mamo…?-Ach Alice Ron miał wpadek i umarł…
-starała się przybrać spokojny ton ale nie bardzo jej to wychodziłowięc pod koniec zdania prawie szlochała
-Co my teraz zrobimy?
-Ty pójdziesz do wójka Harrego a ja muszę znaleźdz sprawcę tego wypadku bo coś mi mówi, że to nie był przypaek…-Ale narazie poczekmy do pogrzebu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz