Zapraszam
do komentowania :D
Wysoki
niezbyt przystojny rudy mężczyzna przemierzał właśnie wąskie uliczki Londydnu
szukając swojego ulubionego baru „pod czarnym kłem”, dla mugoli była to okropna
i stara rudera niebezpieczna dla swoich dzieci, lecz dla przechodzących koło
czarodziei jest to najbardziej prestiżowy club w
mieście. -Nareszcie…powiedział gdy zobaczył czarne gotyckie drzwi chwycił
za klamkę-po czym przekroczył próg .
-
witaj Ron- rzekła niska blondyna zza baru- nie zdziwił się, że zna ona jego
imię ponieważ był tutaj dosyć częstym gościem.
-To
co zwykle?
-Nie
dzisiaj coś mocniejszego.-mimo, że nie był przystojny i miał żonę nie mógł
odpędzić się od kobiet które nęcił zapach jego grubego portfela oraz widok
drogich prezentów którymi obdarowywóje Hermione
Hmmm….
chyba obdarowywałem ale czemu nie zabawić się dzisiaj skoro ona woli jego to
dlaczego ja mam być wierny?…
I
odnalazł wzrokiem wysoką brunetkę w (okropnej dop. aut.) żółtej sukience i
niezbyt czystymi intencjami podszedł
do
niej…
.
. .
Musisz
być silny ona ma męża. Którego nie kocha… Stop! nie myśl otym to ta sama
mała szlama której dokłuczałes w szkole. Ale trzeba było jej przyznać, że
wyładniała… O czym ja myślę,gdyby ojciec się dowiedział to co najmniej
dostałbym mocnego crutiatusa. Lecz ojciec nie żyję i nie może się dowiedzieć o
moim obiekcie uodobania a przecież nie trudno byłoby wyrwać ją z zazdrosnego o
wszystko wiewióra...
-Nareszcie
jest.-mrknął pod nosem kidy zobaczył ogromne czrne drzwi turz przed swoim
nosem-chwycił za klamkę po czym przekroczył róg drzwi…kiedywszedł rawie wszyscy
oprócz miziającej się w koncie pary odwrócili wzrok od swioch szklanek i
partnerów oraz spoczeli jego na osobie panicza Malfoya. ten jednak nic sobie z
tego nie robiąc omiotał ich władczym spojrzeniem po czym przeszedł jak
pan i władca a wszyscy ci którzy stali mu na drodze usówali się z niej
czmychając na boki. Podszedł do baru i zamówił swojego ulubionego drinka
zaczął się bez większego zainteresowania przyglądać ludziom którzy wracali
do swoich poprzednich zajęć. Właśnie był w trakcie oceniania jakiejś blondynki
kiedy zaóważył, że tą miziającą się parą jest wiewiór i jakaś brunetka. Zamówił
dużą szklankę wody i zaczął jak najciszej podchodzić do nic nie zdającej
sobie sprawy, że czeka ich bardzo szybka rozłąka. Jednym ruchem wylał
całą zawartość na głowę rudego który w szoku przez przypadek rozbił szklankę z
sokiem a ona rozlała się na sukienkę kobiety. Ta zażenowana tą stuacją dała na
odchodnym mocnego liścia w policzek wiewiórowi. a Draco spojżawszy na niebo
wydarł się na cały głos tak żeby wszyscy usłyszeli
-CZŁOWIEKU,
TY MASZ ŻONĘ !
Ten
zrobił robił głupią minę i zaczął się niepewnie tłumaczyć
-A-ale
ja ja nie ch-chciałem…
-No
tak niechcący przyssałeś się do kobiety i szeptałeś jej czułe słówka do ucha
przez ponad godzinę !-ironizował na całego (a wiedział, że ma do tego talent)
-A
teraz zadzwonisz do swojej kobiety, i ją grzecznie przeprosisz oraz będziesz
błagał o wybaczenie!
-Dobrzę,
proszę bardzo!-wyciągnął telefon wcisnął jeden przycisk odczekał kilka sygnałów
a gdy usłuszał cichę
-Halo…
Ron…?
-Ty
dziwko bardzo cię przepraszam ty popierdolona suko ale chciałem do ciebie jak
najlepiej naprawdę! A dzwonię z rozkazu twojego przyszłego kochanka ponieważ
kazał mi ciebie przeprosić za to, że miałem zamiar pierzyć się na całego z
twoją przyjaciółką yyy… jak ona tam miała o, tak Lucy!
Draco
usłyszał już tylko cichy szept ze strony Hermiony bo wyrwał wierzlejowi telefon
i rzucił się na niego z pięściami, bo na wyciągnięcie różdzki było już za
późno
-ooo…
widzę ,że bronisz mojej małej żonci…-rzekł po którymś uderzeniu zadanym od
Dracona
-tak,ponieważ
w przeciwieństwie do ciebie ja szanuje kobiety-powiedział Malfoy, który jak na
razie wychodził bez szwanku z tej potyczki.
-tak
to kto ją musiał pocieszać kiedy to w szkole obrzucałeś ją szlamami, myślałeś,
że spływało to wszystko po niej jak po wodzie? nie! to ja musiałem ją pocieszać
kiedy nie chciała dalej żyć kiedy barykadowała się w łazience i po 12 godzin
tam a zmianę czytała i płakała o kto TY?! nie JA!
-To
w takim razie role się zmieniły ponieważ to ja teraz ją będę musiał pocieszać
po twoim wyrażającym miłość telefonie! Ron spojżał na niego
dziwnie i poszedł do wyjścia.
On
ma zamiar prowadzić… Zabije się…Ale cóż to jego życie i ja i tak bym jego już
nie zatrzymał.
.
. . 12 godzin później. . .
Nie
mogliśmy nic zrobić pani mąż jechał za szybko i był pijany i na skrzyżowaniu
kiedy nie miał pierwszeństwa wpadł na inny samochód tamten kierowca też zginął
na miejscu…
-Ciała
niestety nie udało się uratować-powiedział asystent mugolskiej policji
-Wynocha
stąd!-mówiąc to wypchnęła ich za drzwi-Dlaczego on mi to zrobił!!!
A
najbardziej mnie boli to, że ostatnie słowa, które od niego usłyszałam mówią,
że jestem nic niewartą dziwką…
-Mamo…?-Ach
Alice Ron miał wpadek i umarł…
-starała
się przybrać spokojny ton ale nie bardzo jej to wychodziłowięc pod koniec
zdania prawie szlochała
-Co
my teraz zrobimy?
-Ty
pójdziesz do wójka Harrego a ja muszę znaleźdz sprawcę tego wypadku bo coś mi
mówi, że to nie był przypaek…-Ale narazie poczekmy do pogrzebu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz